Z punktu widzenia dostawców treści, czy to wydawnictw internetowych czy to mediów społecznościowych, dostarczanie sprofilowanych treści jest czymś dobrym. Im zależy na tym, aby użytkownik otrzymywał taką treść, która go interesuje. Z jednej strony „dla dobra użytkownika” a finalnie chodzi o pieniądze. Zaangażowany użytkownik spędza więcej czasu na stronie, czyta więcej artykułów, otwiera więcej podstron z interesującymi go treściami itd. Finalnie wydawca zarabia więcej na reklamach.
Ale czy to coś złego? Ja sam mam reklamy na stronach i zależy mi na zaangażowaniu użytkowników. Co więcej, zaangażowanie użytkowników to jeden z czynników rankingowych, który sprawia, że strony angażujące użytkowników pojawiają się wyżej w wynikach wyszukiwania. To też sposób aby „wyczyścić” internet i prezentować użytkownikowi tylko takie treści, które go interesują i pomijać pozostałe śmieciowe treści, których pełno w sieci. Założenia były więc chwalebne.
Jak w zamyśle miało działać profilowanie?
Powiedzmy, że jesteśmy miłośnikami gotowania, kulinariów, czytamy blogi kulinarne (w tym miejscu polecę oczywiście blog kulinarny ProstePesto.pl), udzielamy się na forach, uczestniczymy w dyskusjach na Facebooku na tematy kulinarne, wrzucamy na Instagram fotki z odpowiednimi hasztagami. Możemy robić to wszystko albo tylko nieliczne z tych czynności. Z założenia jednak jesteśmy miłośnikami gotowania. Dzięki profilowaniu na Facebooku czy też w wiadomościach Google częściej pojawiają nam się wpisy związane z kulinariami. Super, bo to nasza pasja. Algorytm wybiera dla nas ten temat a nie na przykład motoryzacja, która nas zupełnie nie interesuje (tamten temat podrzuca innym osobom, które lubią motoryzacyjne zagadnienia).
Z czasem algorytmy stały się coraz bardziej dokładnie. Zebrano też więcej informacji o nas. Dowiedziano się, że interesuje nas kuchnia w szczególności indyjska. To o niej dużo czytamy i dużo dyskutujemy. Inne kuchnie nas nie interesują, nie angażują nas tamte tematy. Algorytm zaczął więc dostarczać nam tematy głównie związane z kuchnią indyjską. Nas to cieszy, gdyż kuchnie innych zakątków świata jak Francja czy Ameryka nie interesują nas wcale.
Algorytm poszedł jeszcze o krok dalej, zauważył, że interesują nas przepisy wyłącznie wegańskie. Podsuwa nam więc wszystko o tematyce wegańskiej z kuchni indyjskiej. I ponownie – to nas cieszy, top nas interesuje, to nas angażuje. Zadowoleni jesteśmy my i zadowoleni są wydawcy. Zadowolone są też media społecznościowe, gdyż dostarczają nam angażujących treści, ciekawych dla nas, więc często zaglądamy na swoje socjale.
Co jest wiec złego w profilowaniu?
Może wydawać się, że dostarczanie tylko treści, które nas interesują to sytuacja idealna dla wydawców i dla użytkowników. Wydawca ma zaangażowanego użytkownika a użytkownik dostaje to czego szuka. Ja osobiście jednak widzę tu dwa zagrożenia. Pierwsze na poziomie samego użytkownika, drugie na poziomie społeczeństwa. Postaram się opisać oba.
Zagrożenie dla użytkownika
Poprzez profilowanie, użytkownik zamykany jest w bańce. Ma dostarczane informacje takie jakie chce, lecz nie ma możliwości dostrzegania tego co jest poza bańką. W naszym przykładzie, jesteśmy bombardowani informacjami o wegańskiej kuchni indyjskiej. Ale algorytmowi nie wpadnie do głowy, aby podesłać nam propozycje kuchni powiedzmy peruwiańskiej czy też meksykańskiej, która może nas zainteresować i może stać się naszą drugą pasją. Co więcej, nie zaproponuje nam czegoś innego poza kuchnią i będzie nas trzymać w bańce kulinarnej do czasu aż sami się z niej nie wyrwiemy i nie dostarczymy algorytmowi nowych danych.
Doskonale to widać w przypadku sporów politycznych. Jeśli algorytm zaszufladkuje nas jako sympatyka jednego ugrupowania politycznego to nie będzie nam przedstawiał racji drugiego obozu politycznego. Dla przykładu, jeśli jesteśmy sympatykami PiS, praktycznie niemożliwe jest, aby przedarły się do nas argumenty PO i na odwrót, gdy sympatyzujemy z PO to nie docierają do nas stanowiska PiS. Bez profilowania mieliśmy szerszy obraz świata. Mogliśmy wysłuchać argumentów dwóch stron sporu politycznego i ustosunkować się samodzielnie do danej sytuacji. Dzięki profilowaniu docierają do nas argumenty tylko jednej strony i co więcej – algorytm sprawia, że się coraz to bardziej radykalizujemy. I tak płynnie przechodzimy do kolejnego zagrożenia.
Zagrożenie dla społeczeństwa
Podobnie jak w przypadku wcześniej przytoczonej kuchni, także w przypadku tematów społecznych, algorytm dostarcza coraz to bardziej zradykalizowane treści. Zawęża je na zasadzie kuchnia – indyjska, indyjska wegańska. Coraz to bardziej zacieśniony temat. Coraz to bardziej zawężony punkt widzenia.Społeczeństwo polaryzuje się i radykalizuje. Bardzo dobrze widać to właśnie na przykładzie politycznym. Dawniej, w mediach czy to tradycyjnych czy to internetowych przedstawiane były argumenty wielu stron, była dyskusja i użytkownik sam wybierał stronę. Doskonale było to widać na przykładzie dyskusji politycznych w USA, także na portalach społecznościowych. Uwielbiałem czytać dyskusje polityczne w USA. Z pełną kulturą i szacunkiem ludzie rozmawiali ze sobą na argumenty. Zwykli ludzie w komentarzach pod wpisami. Można było poznać ich opinie, argumenty itd. Z czasem i postępem personalizacji było tego coraz to mniej. Widać było jak rozchodzą się ich drogi. Nagle republikanie pojawili się na jednych portalach a demokraci na innych.
Podobnie w Polsce. Nagle ludzie o poglądach lewicowych skupili się wokół takich portali jak Gazeta Wyborcza czy też Onet, liberałowie na Wprost, konserwatyści na DoRzeczy itd. Przestali się spotykać w jednym miejscu i dyskutować. Jeśli obecnie odbywa się jakaś wymiana zdań to na zasadzie trollowania. Zwykli ludzie nie spotykają się w komentarzach podczas dyskusji z osobami o innych poglądach. Kiszą się we własnym sosie i co najgorsze – radykalizują się.
I to jest właśnie najgorsze co jest w profilowaniu. Z czasem ludzie przestają się spotykać z argumentacją drugiej strony. Bombardowani są treściami tylko z jednej strony, tylko jednymi argumentami. Przez to stoją na stanowisku, że tylko oni mają rację bo tylko oni mają argumenty. Strona przeciwna nie ma żadnych argumentów. Jest to strasznie niebezpieczne, radykalizacja prowadzi już do wielkich napięć w społeczeństwie i w przyszłości, może być zapalnikiem wielkiego konfliktu.
Zostaw komentarz